piątek, 12 lipca 2013

DIY - RETRO BIKE, czyli rower w stylu retro cieszące kobiece oko :)

Witam wszystkich :)

Dzisiaj przychodzę z postem, który zupełnie odbiera od tematyki tego bloga.

Od marca wiedziałam, że muszę mieć nowy rower, bo marketowe dziadostwo zaczęło się sypać przez jakże miłe towarzystwo pod tutejszym Lidlem. Oberwali mi dynamo, potłukli lampki, a nawet zniszczyli siodełko. Któryś z gówniarzy musiał bardzo mocno kopnąc w pedał, zaczął on się okręcać i w czasie jazdy odpadał :( Raz nawet miałam naplute na siodełko. Przykro się robiło, no ale takie uroki bezstresowego wychowania pozbawione dyscypliny w domu.

Mój rower zdewastowany pod dyskontem prezentował się tak:


----------------------------
Na samym początku chciałam mieć rower marki Diamant, model Saphir Komform. Jednak po miesięcznym dokładaniu pewnej sumki stwierdziłam, że do zimy się nie wyrobię, żeby go kupić. Cena używanego takiego rowerku do 1500złotych. Czyli to nie rower na studencką kieszeń. 



Decydując się na markę Diamant, zdawałam sobie sprawę, że jest to firma z wieloletnimi tradycjami. I wpisując pewnego dnia na Allegro hasło Diamant wpadła mi zabytkowa damka tej firmy. Jednego, czego byłam pewna, to tego, że rower musi mieć koła w rozmiarze 28 cali. Zakup mojego jednośladu był impulsem - koniecznie potrzebowałam roweru, bo lubimy z moim facetem spędzać w ten sposób czas. W rezultacie rower, z prostymi kołami (niewymagającymi centrowania), z idealną ramą i skórzanym oldschoolowym siodłem  trafił w moje ręce za jedyne 230 złotych. Sama kierownica jest nadgryziona zębem czasu, ale dodaje to charakteru. 

Zakupiony rower prezentował się tak:





Zaraz po zamówieniu roweru, zamówiliśmy dętki, opony, a w sklepie rowerowym dokupiłam osłony na dętki (sama nie wiedziałam, że takie coś istnieje i jest wymagane - to plastikowa obręcz, którą zakłada się na wewnętrzną część koła; ma ona za zadanie ochronić naszą dętkę od przebicia).

Żałuje trochę, że moja wewnętrzna ja wykazała się sknerstwem i kupiła najtańsze opony z białą obręczą. Opona źle się układa na kole, ale na przyszły sezon planuje wymianę, na zachwalane opony Kendy (zdjęcie obok).











Dzwonek rowerowy również został kupiony po taniości w dziale kolekcje, który udało mi sie wynegocjować za 20złotych. Jest duży stylowy i pięknie ozdabia ramę :) Dodatkowo od tego samego sprzedającego kupiłam lampkę rowerową za 10 złotych. :)








Ramę polerowaliśmy pastą polerską Tempo przeznaczoną do samochodów, firmy K2. Pasta sprawiła, że z koloru matowego uzyskaliśmy delikatne mienienie się w słońcu, a troszeczkę zmatowiona kierownica zaczęła razić w oczy :)

Rower po tych paru drobnych naprawach, czyszczeniu i pielęgnacji prezentował się tak:

Jednak mi cały czas czegoś brakowało... Wiec wykorzystałam okazję, że rower ma błotnik do zamontowania siatki ochronnej na tylne koło. Próbowałam negocjować cenę ze sprzedającym na Allegro, które wystawił oryginalne siatki rowerowe z lat '50. Niestety, Pan ten, zaproponował mi aż 200 złotych za owe siatki, które na niemieckim ebay'u nie przekraczają ceny 10 euro. W rezultacie zdecydowałam się na współczesne siatki, kupine również na Allegro za 35 złotych.

Jako, że jestem babeczką w czepku urodzoną, w koszu z przecenami w Netto udało mi się znaleźć kosz wiklinowy na rower za 10 złotych! Bez wahania kupiłam, a do przyozdobienia tego koszyka wybrałam starą apaszkę, która była zbyt króciutka. 

I tak oto prezentuje się mój Diamant z lat '50 po zakończeniu picowania:

Do wymiany został tylko łańcuch, ale Pan w pobliskim serwisie jest zawalony robotą i nie możemy umówić się z nim na termin, który pasowałby nam i jemu ;)

Koszt takiej zabawy:
Rower: 230,00
Opony: 30,00
Dętki: 20,00
Osłony na dętki: 12,00
Pasta tempo: 10,00
Lampka: 10,00
Dzwonek: 20,00
Koszyk: 10,00
Siatka: 35,00
=377,00

Więc jeżeli chcecie mieć rower na lata to polecam Wam z całego serca odpicować stary, zabytkowy rower.  Będzie to dla Was tańsze, niż zakup markowego, nowego jednośladu, a jadąc takim krążownikiem szos samochody będą na Was trąbić, a przechodnie zaczepiać z wrażenia ;) Pomimo tego, że rower nie ma przerzutek jedzie się nim lekko i przyjemnie. Nie przeszkadza też brak aluminiowej ramy :)

Buuziaki :*

18 komentarzy:

  1. ale fajny !i taki oryginalny ;D . kochana a masz może jakieś zdj jak ta pomadka wyglada na ustach? jakis numerek itd ? nie lubie tak szukać , a wiem , że kolor pomadki calkowicie inaczej potem wylgąda na ustach niż w opakowaniu ;p ja rownież obserwuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej twój blog został nominowany do The Versatile Blogger zasady znajdziesz na moim blogu :)
    http://beyourself6969.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny ! widać, że dużo pracy w niego włożyliście :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hey:) I really like your blog...would you like to follow each other?

    Love,

    http://thecitymermaid.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rower ;D

    obserwuje i zapraszam;http://super-kosmetyki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale super! W sklepie te rowery kosztują kosmicznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlatego właśnie zdecydowałam się na DIY :)

      Usuń
  7. też mam holenderkę, ale miętową :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oryginalny odcień tej holenderki to właśnie kolor miętowy, ale ktoś kiedyś odmalował go farbą olejną, co mi akurat nie przeszkadza :)

      Usuń
  8. Też bardzo podobają mi się te rowerki. Sama marzę o takim w kolorze pistacjowym :))

    OdpowiedzUsuń
  9. hej nominowałam Cie do Liebster Awards. Info tu http://make-upbymags.blogspot.ie/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Też miałam kiedyś ambitny plan załatwić jakiś stary rower i go stuningować :) w takich kozach zakochałam się w Holandii i kiedy wróciłam od razu zaczęłam się rozglądać. Koniec końców kupiłam rowerek miejski z tą łabędzią ramą, ale już bardziej nowoczesny, jednakże śmiga jak wściekłe holenderskie bolidy :P

    OdpowiedzUsuń