Wraz z końcem roku przygotowałam dla Was buble kosmetyczne, które nie sprawdziły się u mnie w ostatnim czasie. Często chęć wypróbowania czegoś nowego, kończy się zakupem totalnego bubla...
1. Termoaktywne serum modelujące talię, brzuch i pośladki, 3D Slim, Eveline - ogień, ogień. Nie daje efektu przyjemnego ciepła tylko palącej się skóry. Było u nim tutaj: TUTAJ
2. Mgiełka do ciała, Avon - na pierwszym miejscu w składzie alkohol, który jest strasznie wyczuwalny. Gdyby nie ten wyczuwalny alkohol, zapach mógłby być całkiem przyjemny. Na skórze zapach nie utrzymuje się nawet 30 minut. Nie kupię ponownie.
1. Tusz ZIG-ZAG, Bell - szczoteczka rodem z lat PRL i jej kształt faktycznie przypomina zig-zag. Tusz skleja rzęsy i nie ma możliwości idealnego wyszczotkowania rzęs. Koleżanka oddała mi go do wypróbowania, bo u niej się nie sprawdził!
2. Max factor 2000 Calorie, wersja wodoodporna - jak wersje klasyczną lubię, tak z tą wodoodporną nie mogę sobie poradzić. Formuła dość gęsta, ciężko się go rozprowadza. Tusz osypuje się w ciągu dnia i podczas dnia towarzyszy mi uczucie obciążonych rzęs.
3. Tusz ONE by ONE, Maybelline - po używaniu klasycznego Collosala, ten to jakaś porażka. Pomimo tego, że silikonowa szczoteczka radzi sobie z rozczesywaniem rzęs całkiem nieźle, tak sama formuła tuszu jest beznadziejna. Kruszy się okropnie.
1. Pomadka Kobo, Celebrity lips - matowa pomadka wybitnie podkreślająca niedoskonałości ust. Zbiera się w kącikach. Ogólnie za tę cenę to wielka katastrofa.
2. Pomadka, Celvin Klein - ciężko mi nawet określić czy to oryginał, bo dostałam od koleżanki, ale jestem załamana zapachem - śmierdzi typową tanią pomadką.
3. Pomadka, Celia - jest piękna, cudowna dla ust, ale jej formuła jest okropna. Powyżej możecie zobaczyć jak wygląda po jednym spacerze w kieszeni - gnie się w każdą możliwą stronę. Gdyby poprawili formułę zakupiłabym kolejne opakowanie.
4. Pomadka z Miss Sporty - oh, jaka beznadzieja. Na zdjeciu nie udało mi się tego uchwycić, ale posiada tak grube drobinki, że podrażniają usta i tym samym wysuszają je.
1. Krem nawilżająco-ochronny 24h, AA - takiego badziewia dawno nie używałam. Na twarzy robi sieczkę, zapycha niemiłosiernie. Nie mam pojęcia co spowodowało u mnie taki wysyp krostek i zatkanych porów, bo parafina nie robi mi problemów. Kartonik wyrzuciłam przy zakupie. Teraz zużywam go do smarowania stóp.
2. Dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust, Delia - głównym problemem tego płynu jest to, że dwie warstwy nie chcą w ogóle się łączyć; nawet na powyższym zdjęciu można zauważyc, że więcej wylewało się górnej warstwy. Na dodatek płyn był strasznie tłusty - nawet Cetaphil miał problem z domyciem tłustego filmu z okolic oczu.
1. Eyeliner w pisaku, Miss Sporty - badziew totalny. Słaby pigment. Z aplikacją tego eyelinera radziłam sobie gorzej niż przy eyelinerze w żelu.
2. Korektor rozświetlający, Avon - rozświetlenia to nim nie uzyskamy, z zakrywaniem cieni też sobie nie radzi. Zero krycia, zero rozświetlenia. Napchany jest drobinkami, które schodzą z twarzy po 20 minutach. Beznadziejna formuła, która ślizga się przy wklepywaniu...
A WY NA JAKIE BUBLE OSTATNIO TRAFIŁYŚCIE?
ZAPRASZAM:
Ja nawet lubię te mgiełki z Avon;)
OdpowiedzUsuńJa też ;) Używam ich namiętnie :)
UsuńMiałam ten dwufazowy płyn z Delii dawno temu i nawet był ok, może zmienili jego skład czy coś :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam one by one:) u mnie robi niesamowite firany, i rzeczywiście strasznie się kruszy ale tak jakoś po miesiącu - jak się zestarzeje i przeschnie:)
OdpowiedzUsuńNic z tego nie miałam i jakoś mnie nie kusi, przynajmniej wiem, czego nie kupować na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńNie mialam zadnego z tych produktow cale szczescie
OdpowiedzUsuńMam mgiełkę tylko inny zapach;)
OdpowiedzUsuńTeż nie mam żadnego z nich :D Na szczęście!
OdpowiedzUsuńavon czesto zawodzi ;[
OdpowiedzUsuńJa od serum też płonęłam żywcem! I głupia weszłam pod prysznic to zmyć, a przykleiło się jeszcze bardziej. To mój bubel wszechczasów :|
OdpowiedzUsuńpierwszy raz użyłam je rok temu - miałam ochotę wskoczyć nago w śnieg. PALIŁO NIEMIŁOSIERNIE!
Usuńz tym termoaktywnym serum z eveline tez miałam niemiłe doświadczenia :/ pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tego i chyba dobrze.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że trafiłaś na aż tyle bubli :< ja dawno nie używałam mgiełki z avonu, a kiedyś je bardzo lubiłam. Ostatnio wróciłam do nich i stosuję w celu odświeżenia, dodatku. Jako jedyny, główny zapach rzeczywiście się nie nadają :/
OdpowiedzUsuńMam ten eyeliner w pisaku.Potwierdzam- szału nie ma :/
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z tych bubelków :)
OdpowiedzUsuńto serum miała moja przyjaciółka i tajk samo mówiła, że palił okrutnie..
OdpowiedzUsuńJa bym chyba jednak sprobowala tego tuszu od max factora, lubie czuc ze mam cos na rzesach haha a co do mgie od avon to zgadm sie, te mango sa wyjatkowo felerne, reszta zapewnuam ze taka nie jest, szczegokn fiolkowa i arbuzowa, jesli bys chciala jeszcze raz sprobowac to polecam Ci wlasnie te dwie
OdpowiedzUsuńUf, nic nie miałam :D
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku ;)
OdpowiedzUsuńJa kocham eveline szczegolnie zima !!! ;D
OdpowiedzUsuńno cd eyelinera w pisaku też sie raz przejechałam ;) obserwuję i zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńasziaa.blogspot.com
Mam to serum z Eveline-nie powiem, że to uczucie jest przyjemne, ale bublem bym go nie nazwała:)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nic z tych kosmetyków nie miałam i raczej się nie zanosi, żebym się na nie skusiła ;)
OdpowiedzUsuń