sobota, 16 sierpnia 2014

OSTATNIE 6 TYGODNI W ZDJĘCIACH


Od lipca byłam strasznie zabiegana - a to praca, a to dużo spraw do załatwienia.  Dzisiaj pokażę Wam co robiłam przez ostatnie 6 tygodni (post skierowany szczególnie do tych, które nie śledzą MOJEGO INSTAGRAMA).





Pewnie każda z Was pamięta wieeelkie bum na początku lipca na Batiste w Biedronce :) Sama chwyciłam 3 flaszki!
Postanowiłam walczyć ze swoimi okropnie suchymi skórkami. Ta oliwka narobiła mi jeszcze więcej suchych skórek. Oddałam mamie.

Upały dawały się we znaki już na końcu czerwca. Sandałki stały się must have'em tego sezonu. W CCC ok. 70zł
A do pracy jeździłam rowerem tak. Marnowanie 20 minut na przejeździe stało się normalką.
A o gumkach pisałam TUTAJ 
Przyszedł też czas, aby odwiedzić rodziców. Słodki czilałt przed telewizorem :))
O moich pazurkach pisałam Wam TUTAJ
W drodze powrotnej zajechaliśmy do Ińska. Takie cuda w piasku robili!
Takie niezdrowe rzeczy też w przerwie jedliśmy. Niestety do pizzy z Torino ta nawet nie dorastała :( Fotkę z Pizzeri Torino zobaczycie w dalszej części postu 
W drodze do dentysty spotkałam takiego cudownego kota! Miniaturowy tygrysek!
Nowy Dziki Józef z kolekcji. Pieniążki z perfum udało się odzyskać i torebka była moim spóźnionym prezentem urodzinowym :)
Babeczka, która robiła mi hybrydę poleciła mi tę oliwkę do paznokci! Będzie recenzja, bo jest naprawdę warta uwagi!
Mój ostatni post był właśnie o skarpetach z Biedronki. Znajdziecie go TUTAJ
Pracy w biurze nie sprzyjały upały. Dziennie wypijałam co najmniej 3 litry wody w ciągu 8 godzinnej pracy!
Te produkty dostałam w ramach współpracy od firmy Zielony Nurt. Już niedługo wrzucę Wam parę pomysłów na zdrowe posiłki, którymi cieszyłam się w pracy :)!
Mi upały nie sprzyjały, ale moje storczyki oszalały ze szczęścia. A Wy znacie się na pielęgnacji storczyków?
A czerwcowy, czy też majowy bum na maszynki do włosów Babyliss w Lidlu pamiętacie? Do mojego Lidla wróciły w połowie lipca do koszy z przecenami. Cena powalająca, bo zaledwie 40zł! 
NA KARKU GŁOWĘ NOSZĘ, JEDZIEMY W KARKONOSZE! :) Został nad tydzień do wyjazdu więc szykujcie się na posty typu: jak sie zapakować, żeby zająć mało miejsca i pokaże Wam też mój niezbędnik urlopowy!
Znajoma z pracy pokazała mi to cudo! Wafle ryżowe się chowają! :)
Chałka z masłem i dżemem? Do tego aromatyczna kawa? Śniadanie mistrzów :)
 W Rossmanie pojawiła się szafa Eveline. Przepadłam w lakier do paznokci. Muszę powiedzieć, że trzyma się całkiem nieźle!
M. zostawił mnie na tydzień i #selfie się włączyło ;)
Męczę tę część już dobre kilka miesięcy, ale nie dam się i przeczytam :)!
Miętowy lakier z miss sporty i top coat brokatowy z Golden Rose. Zestaw idealny!
W pracy zapanowała bezkrólewie. Ubijanie masła poszło na pierwszy plan. Polecam, bo w życiu smaczniejszego masła nie jadłam :)
Mój kot! TAKI MĄDRY!
Zdjęcie wykonane na potrzeby geolokalizacji, kiedy znajomi szukali nas na bulwarach :D 
Najlepsza pizza w Szczecinie jaką jedliśmy! Nie tłusta, ciasto nie opada. No majstersztyk! 
Długo oczekiwany deszcz :)
Mój kot już w tym wydaniu się nie popisał ;) Dostał rano kawałek kiełbaski i przyczepiła mu się ona do obroży. Po 15 minutach połapał się skąd dochodzi aromat kiełbaski :)
Na zakończenie praktyk musiałam napisać egzamin. Zdałam :)!
Dziewczyny przygotowały mi prezenty, na zakończenie praktyk. Moje zaskoczenie i ociekanie zajebistością do końca dnia nie jest do zapomnienia :)
Firmowa ekotorba :)
A na deser magiczny kubek, który do tej pory doprowadza mnie do szczerego uśmiechu :D
Borówki. Mmmmm
Powolne przygotowywanie się do wyjazdu :)
Taką gwiazdeczkę poznałam. Baaaardzo żywy psiak :)
No i wieczne deszcze stały... Czas sprzątnąć basen :(




4 komentarze: